Rynek wyglądający jak wielki trawnik – drugiej takiej miejscowości nie ma. Historia tej lokacji jest bardzo ciekawa, ale nieciekawie się przedstawia w ostatnich latach. Poznajcie Złotniki Lubańskie, obecnie wieś, ale posiada własny rynek i herb.

POGÓRZE IZERSKIE

Ulokowane są mniej więcej w połowie drogi z Leśnej do Gryfowa Śląskiego, w powiecie lubańskim. Geograficzne należy je przypisać do Pogórza Izerskiego. Miejscowość przylega bezpośrednio do Zbiornika Złotnickiego (Jeziora Złotnickiego) utworzonego przez wybudowanie zapory na Kwisie w latach 30′ XX wieku.

POCZĄTKI

Miejscowość powstaje dopiero w XVII wieku! Od mniej więcej połowy tego wieku eksploatowano tu złoto ze złoża aluwialnego, stąd pierwszy człon dzisiejszej nazwy miejscowości.  Legenda mówi, że ówczesny „Pan” na Zamku Czocha – von Nostitz – miał sen z drzewem o złotych liściach w roli głównej. Eksploatacja trwała jednak krótko gdyż złoże okazało się nie być zbyt wielkie i szybko się skończyło. W tym czasie, na tzw. „surowym korzeniu” ulokowano niewielką osadę targową, która albo w 1662 albo 10 lat później (źródła pisane nie są jednoznaczne) uzyskała prawa miejskie. a w 1677 roku prawa wolnego miasta górniczego.

Co tu było przed 1650 rokiem? Lasy i pola, ponieważ osadę założono całkowicie od podstaw.

NAZWY

Pierwszą nazwą nowego miasta na mapie regionu było po prostu Nowe Miastko (niem.Neustädtel). Później nazwę zmieniono na Złoty Sen (niem. Goldentraum). Brzmiała bardzo zachęcająco, chociaż pod ej postacią zbyt wiele prawdy się nie kryło. Sen, jak każdy sen, szybko prysł. Mieszkańcy przebranżowili się na rolnictwo i tkactwo chałupnicze.

Obecnie miejscowość jest wsią, a drugi człon nazwy pochodzi od miasta Lubania, który jest stolicą powiatu lubańskiego. We wsi mieszka około 200 osób.

ZIELONY RYNEK

Rynek od zawsze był miejscem w którym dział się handel, dawno temu powstawał w miejscu gdzie przecinały się szlaki handlowe i wokół niego budowało się miasto. W Złotnikach Lubańskich również taki rynek powstał. Z czterech stron otoczony był kamienicami, a puścić go można było przez jedną z czterech dróg wyjazdowych prowadzącą środkiem każdej z pierzei. Nigdy go nie wybrukowano. Od samego początku był trawiastym placem zabudowanym wkoło z ratuszem po środku. W przeszłości rosło na nim więcej drzew. Znajdowała się na nim również studnia, która przetrwała do dzisiejszych czasów (obecnie jest trochę obudowana i zadaszona)

Ma 85 na 90 metrów długości i szerokości.

Obecnie przez rynek prowadzą drogi asfaltowe, które krzyżują się w jego centralnej części, znajduje się tu również przystanek autobusowy. Na rynku swoją siedzibę ma również Ochotnicza Straż Pożarna. Jest tu również sklep.

Trawnika nie poprzecinano chodnikami, więc mieszkańcy wydeptują sobie ścieżki sami (najczęściej w kierunku sklepu :p). Dodaje to uroku i swojskości tej lokacji. Zdecydowanie lepiej się to prezentuje niż gdyby rynek wybetonowano  a przez środek trawników biegły chodniki z kostki brukowej. Jest klimatycznie 🙂

Do dzisiejszych czasów nie przetrwały dwie z rynkowych kamienic. Ich ruiny w dalszym ciągu „stoją w szeregu” kamienic i mocno rzucają się w oczy.

This slideshow requires JavaScript.

POŻAR

W 1834 miasto spłonęło, w tym rynek z ratuszem i kościół. Drewnianą zabudowę rynku podczas odbudowy zastąpiono murowaną. Ale nie dbano tu o detale i kunszt dlatego ich forma jest raczej prosta. To właśnie z okresu po pożarze pochodzi zabudowa rynku.

Nie wiem czy to specjalne działanie czy przypadek, że na płocie odgradzającym ratusz wisi wąż strażacki. Może to „pomnik” pożaru, a może to symbol spalonych możliwości tej miejscowości?

RATUSZ!

Niewątpliwie najbardziej przykry obraz Złotników Lubańskich.

This slideshow requires JavaScript.

Niegdyś piękny, drewniany, XIX-wieczny budynek jest obecnie w stanie krytycznym. W przeszłości mieściła się w nim nawet restauracja, spichlerz, hotel i remiza strażacka a w czasach polskich również i sklep. Obecnie to totalna ruina, z resztkami dachu, walącymi się stropami. Rozkradziona, spalona, niebezpieczna i otoczona płotem żeby nikt do środka nie zaglądał. Czeka na swoje ostatnie tchnienie.

To drewniano-murowany obiekt pokryty czterospadowym dachem. Na uwagę zasługują (zasługiwały?) drewniane krużganki i werandy. Wyglądał jeszcze całkiem nieźle w latach 60-tych XX wieku. Później było już tylko gorzej.

BEZDOMNY BURMISTRZ NIE ŻYJE!

Mimo wszystko w styczniu tego roku (tj 01.2019) doszło w tym miejscu do tragedii. Znany i lubiany przez wszystkich mieszkańców miasta Pan Marian, bezdomny, których w jednym z ratuszowych garaży pomieszkiwał od czasu do czasu, zginął. Spadł razem ze stropem. Mężczyzna miał 60 lat, niech mu ziemie będzie lekką …

SZUBIENICA

Na północ od miejscowości znajduje się stara, murowana szubienica. Najprawdopodobniej pochodzi z początku XVIII. Ale kilkadziesiąt lat temu wykorzystano ją na cele wypoczynkowe, nadbudowano, zmieniono formę. Obecnie mieści się w niej kawiarnia. Często nazywa się ja również mianem baszty.

Fot. Stowarzyszenie Ochrony i Badań Zabytków Prawa

NIEWYKORZYSTANY POTENCJAŁ

Miejscowość reklamowała się, jeszcze w czasach niemieckich, mianem „Perły Doliny Kwisy„. Przyjeżdżali tu turyści z dalekich stron, całe wycieczki. Miejscowość była na liście wycieczkowych destynacji dla kuracjuszy ze Świeradowa -Zdroju (niem. Bad Flinsberg). „Autobus” wycieczkowy można zobaczyć na fotografii poniżej.


Czy ratusz jest już stracony? Mijają lata a nad jego losem jedynie się płacze, kłóci i denerwuje. Jest w prywatnych rękach, ale właściciel nic z tym obiektem nie robi. Mówi się, że przebywa w więzieniu. Nabył go od poprzedniego właściciela, a ten od poprzedniego i tak od 1989 roku. Nikt, oczywiście, nic z obiektem nie zrobił. Konserwator zabytków nie może też w tej sytuacji wiele zrobić. Gmina nie może pozyskać środków na odbudowę bo nie jest właścicielem obiektu.

Obecny stan nakazywał by bardziej rozbiórkę obiektu, czego chciała by część mieszkańców ze względu na bezpieczeństwo swoich dzieci, ale to zabytek i rozbiórki nie można przeprowadzić. Sytuacja patowa, na której najbardziej tracą Złotniki Lubańskie.

Nie znam wszystkich szczegółów sprawy ratusza, ale z całą pewnością można napisać, że sytuacja prawna jest tu bardzo skomplikowana.

Z drugiej strony mamy XXI wiek, dziś nie ma rzeczy niemożliwych. Obiekt można by jeszcze uratować, chociaż wymagało by to sporych nakładów pieniędzy i czasu. Przydało by się kilka bardzo upartych i zdecydowanych osób z otwartą głową. Może pojawił by się chociaż cień szansy. Ale trzeźwo oceniając, w obecnej sytuacji, chyba trzeba skazać go na zapomnienie, podobnie jak spalony kilkanaście lat temu XX-wieczny zabytkowy, drewniany wiatrak, który stał nieopodal miejscowości.


Zachowany układ urbanistyczny, cisza i spokój w otoczeniu gór, lasów, łąk i pięknego jeziora. Czego chcieć więcej? Gdyby uprzątnąć ratusz i spalone kamieniczki, i trochę energii i środków włożyć w inne elementy rynku (tylko nie zabetonować :/) to miejsce to by przyciągało turystów z końca świata! Już widzę kawiarenki, na rynku chociaż ze dwie, w narożnikach, gdzie pod parasolami w otoczeniu kwiatów można spokojnie wypić kawę lub piwo i zjeść coś dobrego, odpocząć. Marzenie ściętej głowy? Urodziłem się pod koniec lat 80-tych, więc jeszcze mam trochę czasu na tej Ziemi, może będzie mi dane to przeżyć. Mam taką nadzieję! To zbyt piękne miejsce by się marnowało. Potencjał jest ogromny, szczególnie, że przez tę miejscowość prowadzi główna droga do Zamku Czocha zlokalizowanego kilka kilometrów dalej, a ten jest „wielką” atrakcją turystyczną regionu i odwiedzają go setki tysięcy turystów każdego roku.

About Author

Świat naokoło jest niewyobrażalnie ciekawy, a ciekawość nie ma końca! Dlatego wychodzę z domu codziennie, bo każdy jeden dzień można zamienić na wiele odkryć. Kolekcjonuję doznania, kolory, smaki, przygody i emocje. Od 2016 roku dzielę się tymi kolekcjami będąc przewodnikiem terenowym po Sudetach ...

Comments are closed.

WYSZEDŁ Z DOMU - WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE ®