Skoczni narciarskich powstało w Polsce niecałe 150. Najwięcej oczywiście w górach, w województwach: dolnośląskim, śląskim i małopolskim. Obecnie w Sudetach żadna ze skoczni nie jest czynna, co z pewnością musi smucić, gdyż nasi zawodnicy z tych terenów muszą trenować za granicą, głównie w Czechach. Ale nie będę się tu rozpisywał o perspektywach i inwestycjach w polskim sporcie. Znamy je dość nieźle. Za to nie znamy ruin pewnej skoczni, …
W województwie dolnośląskim skoczni narciarskich powstało ponad 20. Kilka przetrwało do dzisiaj w całkiem niezłym stanie, kilka z nich zostało odrestaurowanych i odbywały się na nich zawody jeszcze w XXI wieku np w Karpaczu na Orlinku czy w Lubawce.
Ogromna większość dolnośląskich skoczni czeka już tylko na … rozkład biologiczny, dewastację absolutną, zapomnienie lub zostanie częścią leśnego złomowiska. Tak sam jest ze skocznią na zboczach góry Strzelec, na północ od Karpacza i na zachód od Ścięgien.Jej lokalizację oznaczono na mapie.
O samej skoczni w internecie nie da się niczego doszukać. Portale, które wylistowały wszystkie skocznie o tym obiekcie jednak zapomniały lub nie mają o nim pojęcia. Sprawa wydaje się dość dziwna i tajemnicza.
Udało mi się jednak dowiedzieć, że tę naturalną skocznię zbudowano w latach 1972-75 jako skocznię treningową. Punkt konstrukcyjny może wynosić na niej 35 do 40 metrów, al to tak „na oko”.
Nie wiele z niej zostało do dziś: betonowe podpory najazdu, kamienny próg …
… a obok betonowe podesty, na których za pewne podczas skoków przebywał trener i inni gapiowie. Musiała tu w przeszłości istnieć drewniana, zadaszona konstrukcja pokryta papą. W późniejszym czasie na zwłokach tej konstrukcji lokalne dzieciaki zrobiły sobie tzw. bazę. Poukładały na betonowych ścianach gałęzie i wszystko przykryły folią, która mogła ich uchronić przed deszczem. Baza jak się patrzy 🙂Natrafić tu można również na betonowe zbiorniki na wodę i ocembrowany kanał, w przeszłości służące najprawdopodobniej odprowadzaniu wody lub też gromadzeniu jej w jakimś celu(?) (kiepsko u mnie z hydrotechniczną wiedzą).
I drewniane schody prowadzące na górę wzdłuż stoku i rozbiegu. Do dziś (2014) przetrwało ich jeszcze kilkadziesiątNa całym zeskoku i na jego poboczach wala się porozrzucany igielit. Czy ten plastikowany polichlorek winylu użyźnia runo leśne? :/Ktoś kilkanaście, bądź już kilkadziesiąt lat temu posprzątał igielit, poukładał na „kupki” i … zostawił w środku lasu. Tak. To się nazywa „posprzątanie” :/ Ponoć w latach 90-tych XX wieku igielit niszczono i rozkradano, ale co do tego nie ma pewności. Za pewne prawdę znają jeszcze obecni mieszkańcy Karpacza, Ścięgien i Miłkowa. Oczywiście Ci, którzy pamiętają tę skocznię. Może kiedyś się dowiemy jak było na prawdę. Ciekawi również reakcja władz z tamtego okresu, albo dyrekcji Miejskiego Ośrodka Sportu, który wybudował ten obiekt. Dlaczego tak go (bezczelnie) porzucono? I dlaczego nie posprzątano? Hmm.Dzięki jednej z czytelniczek, która mieszkała „za młodu” niedaleko tego miejsca, mamy zdjęcie tej skoczni z początku lat 90-tych. Super sprawa 🙂 Oto i one! Unikatowe!
Jeden komentarz
Pingback: Dachówka K-35. O skoczni, która swój początek bierze na …