Turystyka górska w Sudetach nie zawsze musi przyjmować charakter pieszo-plecakowy. Są trasy, które nie przepuszczą nas bez specjalistycznego sprzętu tzw. via ferraty. A jeśli przepuszczą to tylko wprawnych wspinaczy lub ryzykantów.Co to takiego jest via ferrata? Ubezpieczony szlak turystyczny po którym poruszamy się po stalowych linach, specjalnie przygotowanych stopniach, drabinkach i mostach. A wszystko w terenie skalnym, wymagającym w mniejszym lub większym stopniu umiejętności wspinaczkowych. Sprzętu jednak nie potrzeba wiele, wystarczy uprząż wspinaczkowa i lonża, no i oczywiście kask.W Polsce wciąż jest mało popularna. I nie ma się czemu dziwić, bo takich tras w Polsce nie ma wcale, ani jednej (:/), chociaż warunki sprzyjałyby ich utworzeniu.
Za to kilka mamy całkiem niedaleko, jeszcze w naszych wszechstronnie utalentowanych Sudetach. Tak, mamy kilka, tzn. nie my – Polacy – a nasi zachodni sąsiedzi – Niemcy. Niedawno, bo w 2014 roku, Czesi po swojej stronie Gór Izerskich otwarli kolejną, ale o niej przeczytacie w innym rozdziale. Skupmy się na na tych łużyckich.
Znajdują się w zachodnich krańcach Sudetów, w Górach Żytawskich (od nazwy miasta Zittau – pl. Żytawa) określanych naprzemiennie tez Łużyckimi (no bo historycznych Łużyc to już tuż tuż :p).
Ta, o której opowiem (tzn. opiszę) dzisiaj, znajduje się blisko niemieckiej miejscowości uzdrowiskowej Oybin. Nie jest to daleko, bo zaledwie kilkanaście kilometrów od granicy.
Witajcie w Saksonii 🙂 A to z tego względu, że północno-zachodnie rubieże Gór Łużyckich to już historyczna Saksonia.
Ferrata Alpiner Grat (co oznacza Alpejską Grań) nie należy do najprostszych, więc jeśli ktoś nie czuje się na siłach – to nie polecam! Aczkolwiek dla przeciętnego turysty, bez lęku wysokości i z odrobiną siły i kondycji jest jak najbardziej do zrobienia.
W takich okolicznościach (jak na powyższych fotografiach) przyjdzie nam się wspinać.
Przejście jej zajmuje nie więcej niż 45 minut. Chociaż można ją przebyć i w pół godziny. Pokonujemy przy tym około 60 metrów przewyższenia pozytywnego, w tym kilka pionowych ścian. Spodoba się!
Ale nie ma się czego bać! Z dołu może i wygląda groźnie i niebezpiecznie, jednak fakt, że jesteśmy ubezpieczeni i możemy wspinać się po stalowej linie i korzystać co jakiś czas ze stalowych prętów, daje wewnętrzny spokój.
Dla mniej doświadczonych lub amatorów tego typu wrażeń to dobry sprawdzian własnych możliwości 🙂 Istnieją słabości, które trzeba w tym miejscu odstawić na półkę … skalną :p
U góry czeka zabarierkowany taras widokowy i mnóstwo satysfakcji 🙂
Widoki również mają tu swoją moc!
Szczególnie góra na przeciw ferraty, góra Oybin, na której po zachodniej stronie znajduje się wyjątkowej urody zabytek – XIII wieczny zamek klasztorny – dla odmiany o nazwie … Oybin (:D) Widać go na zdjęciu gołym okiem!
W sieci można znaleźć dokładny opis dojazdu, lokalizacji parkingów itd. Warto się z nim zapoznać przed wyjazdem, bo dotarcie pod tę właściwa ścianę nie należy do najprostszych. Nam też się przytrafił w tych lasach mały nawigatorski kiks :p Ale o tym ciiii ….
Na Hainie (wzgórzu po którym chodzi ten post/artykuł:p) znajduje się sporo ciekawych skalnych obiektów tak jak np. jaskinie, schroniska podskalne itd. 🙂 To całkiem ciekawy teren spacerowy, nie tylko dla ferratowiczów!
P. S. Koszt wymaganego ekwipunku w sklepie to około 500 zł – uprząż, lonża i kask. Oczywiście zawsze można pożyczyć 🙂