Jeśli chodzi o dążność naszej rasy do zaspokajania swoich potrzeb, rzadko jestem tak niekrytycznym jak w przypadku tego przedsięwzięcia. I wydaje mi się, że zasłużenie. Ciekaw jestem jak Wy to ocenicie.
Przenieśmy się w cieplejsze miejsce (jeśli nie najcieplejsze). Na największą pustynię na naszym globie – Saharę. Kilka lat temu szajka polityków, biznesmanów i naukowców wpadła na pomysł by wykorzystać potencjał promieni słonecznych padających na Saharę – tzw. koncepcja „Desertec„. Ponoć tylko 0,3 % jej powierzchni mógłby zaspokoić potrzeby energetyczne całej Europy! Niewiarygodne. Na dzień dzisiejszy Desertec zakłada że do 2050 będzie dostarczał 15 % energii potrzebnej Europie. Wielką korzyść mają odnieść państwa północnoafrykańskie. Afryka ma dostać „narzędzia, maszyny, technologie i wsparcie ekspertów”. Ale jak zachowa się w przyszłości pazerna Unia Europejska tego nie sposób przewidzieć. Straty środowiskowe będą spore, biorąc pod uwagę samą budowę paneli słonecznych, turbin parowych, generatorów prądotwórczych czy całej sieci przesyłowej do Europy, krajów północnej Afryki i na Bliski Wschód. Ale to i tak o wiele ciekawsze i zdrowsze rozwiązanie niż gwałcenie resztek surowców energetycznych, emisja gazów i degenerowanie środowiska składowaniem produktów ubocznych przy produkcji energii dla Pana Człowieka z wielkimi potrzebami.
Wracając do Deserteca, ma kosztować ponad 400 miliardów euro, większość środków pochodzić będzie, nie ma się co dziwić, z niemieckich firm (m.in Siemens, Münchner Rück i Deutsche Bank).
Żywię ogromną nadzieję, że żaden fenek nie dostanie przy tym po uszach – wielkich, super uszach. I, że jedynym miejscem gdzie go w przyszłości będzie można obserwować będzie ogród zoologiczny. Miej się na baczności fenku! Przyszłość jest niepewna.
Cos już nawet zaczyna się dziać w Maroku …