W Góry Żytawskie, będące najdalej na zachód wysuniętym fragmentem Sudetów, rzadko kiedy zapędza się przeciętny Polak. Mało kto o nich w ogóle słyszał. A dzieją się tu rzeczy na prawdę wysokich lotów, są atrakcje jakich w polskich górach na próżno szukać m.in. tytułowa via ferrata!
GÓRY ŻYTAWSKIE?
Inaczej zwane również Łużyckimi, to pasmo, które zlokalizować można na zachód od czeskiego Liberca i na południe od niemieckiego Zittau (Żytawa), od polskiej Bogatyni dzieli je jedynie kilkanaście kilometrów. Na zachód od nich znajdują się już słynny Czeska Szwajcaria oraz Szwajcaria Saksońska …
KURORT JONSDORF
Po niemieckiej stronie życie turystyczne koncentruje się w dwóch niewielkich kurortach – są nimi Jonsdorf i Kurort Oybin. Nasz dzisiejszy obiekt pożądania znajduje się tuż przy Jonsdorfie. W bezpośredniej okolicy Matka Natura przygotowała całkiem spore skalne miasto, choć nie tak spore jak te znane z czeskich partii Gór Stołowych (mowa o Adrszpaskoteplickich Skałach).
Niemcy posiadają tu zagospodarowanie turystyczne na poziomie zaawansowanym 🙂
NA ŚCIANĘ!!!!
Nasza przygoda zaczyna się na południowo-zachodnim krańcu Jonsdorfu. Niedaleko urokliwego jeziorka, które bez trudu odnajdziecie na powyższej mapie. Można tu podjechać na płatny parking, skąd jest już raptem 5 minut aby dotrzeć w odpowiednie miejsce!
Z okolic wspomnianego jeziorka, można wypatrzeć już główną atrakcję – skały! Skalny grzebień wystaje tu ponad poziom lasu na kilkanaście metrów, jednak większa część ścian skalnych schowana jest w gęstwinie. Znajduje się tu punkt widokowy oznaczony flagą na czubku skałek, których nazwą jest Nonnenfelsen co w tłumaczeniu na polski znaczy mniej więcej Skały Zakonnic.Dlaczego? Skojarzenie dawnych mieszkańców tego obszaru z postaciami odzianymi w habity – do zakonnic lub mnichów.
Szczytowe partie via ferraty znajdują się po lewej stronie od tego punktu (na fotografii poniżej).
Formacje skalne po których rozpięto via ferratę znajdują się na zboczach góry Buchberg (651 m n. p. m.) .
VIA FERRATA NONNENSTEIG
Co to takiego jest via ferrata? Ubezpieczony szlak turystyczny po którym poruszamy się po stalowych linach, specjalnie przygotowanych klamrach, drabinkach i mostach. A wszystko w terenie skalnym, wymagającym w mniejszym lub większym stopniu umiejętności wspinaczkowych.
Nonnensteig – tak brzmi jej nazwa i pod takim tytułem można wyszukiwać informacji na jej temat.
Poziom trudności? Raczej dla początkujących, chociaż jest kilka ciekawych elementów! Ale wystarczy odrobina sprawności fizycznej, trochę siły w rękach i szczypta odwagi by sobie poradzić! „Topo” mówi to samo: większość (w skali od A do E) to odcinki o trudności B, B/C i jedynie jeden moment jest o trudności C/D.
Jest jeszcze coś, czego nie uwzględnia poniższa plansza – na samym końcu jest wisienka na torcie w postaci przewieszki nad rozpadliną. Ale z niej, można zrezygnować i zejść już w okolice restauracji. Jest tylko dla chętnych. O niej później …
NIEZBĘDNE!
Pamiętajcie, że aby skorzystać z ferraty potrzebna jest uprząż, lonża i kask! Bez nich nie wspina się tu nikt. Bardzo przydatne są również rękawice bez palców (mogą być rowerowe na wykończeniu :p) aby nie zedrzeć sobie dłoni. Na wypadek odpadnięcia lonża z absorberem złapie taką osobę i nie pozwoli jej runąć w dół. Kask jest potrzebny również na wypadek spadających kamieni, które mogą wykruszać się ze skał pod nogami tych, którzy wspinają się wyżej! Lepiej mieć …
Obowiązuje tu również zakaz wspinaczki gdy pada deszcz lub gdy skały są jeszcze mokre. Oczywiście korzystanie z tej ubezpieczonej drogi wspinaczkowej odbywa się na własną odpowiedzialność.
W GÓRĘ!
Wszelkie opisy mówią, że tę drogę wspinaczkową pokonuje się w około 30 minut. Jednak dla mniej wprawnych lub gdy na ferracie znajduje się dużo osób może to zająć więcej czasu. Często można tu spotkać również rodziców z dziećmi co znacznie wydłuża okres oczekiwania na swoją kolej w strategicznych miejscach gdzie nie ma możliwości wyprzedzania. Tak więc prawdziwa długość ferraty może wahać się pomiędzy 20 minut a nawet 2 godziny.
Zaczynamy od drabinki i typowych lin i klamer. Po pierwszych 30 metrach w górę znajduje się niespodzianka – wiszący most!
Bardzo przyjemnie „buja”, i aż szkoda, że jest taki krótki i tak nisko zawieszony nad resztą świata!
GEOLOGICZNY UNIKAT!
Niektóre odcinki są do przejścia nawet bez asekuracji. Można tu odpocząć, uzupełnić płyny i kalorie i nacieszyć się magią tego miejsca. Ów grzebień skalny to w większości piaskowiec, ale miała na niego również wpływ lawa wulkaniczna, która przebijała się przed milionami lat przez jego ławicę. Wzdłuż grzebienia skalnego ciągnie się wyjątkowej urody bazaltowy wąwóz, którego głębokość sięga do 30 metrów a szerokość waha się pomiędzy 2 a 4 metry. Fascynujące jest to, że do dzisiaj tak na prawdę nie można powiedzieć jak to miejsce powstało! Niewiadomą stanowi rodzaj dawnego wypełnienia szczeliny choć niektórzy geolodzy sądzą, że mógł być wypełniony tufami. Ściany skalne wąwozu pokryte są rudą żelaza, która wzmocniła ich strukturę i dzięki temu nie uległy one erozji …
Pokonywanie ferraty, niestety, pochłania umysł i absorbuje sporą część uwagi przez co nawet nie wiadomo kiedy się ją pokonało 🙂
W kilku miejscach ekspozycja jest znaczna!
Wspomniany „ciekawszy” moment, oznaczony na topo jako odcinek C/D to w zasadzie 4 metry ściany, która z początku jest bardziej niż pionowa. W zasadzie trzeba się trochę podwiesić i mocno popracować nogami i rękami, ale nie powinno to byś zbyt trudne – chwytów i możliwości jest tu bardzo dużo.
Nieco dalej znajduje się najwyższy punkt na ferracie, gdzie można wpisać się do pamiątkowego notesu. W weekendu sezonu ciepłego można tu napotkać większość liczbę turystów :p
Widać stąd również punkt widokowy, do którego mogą dotrzeć spacerowicze.
Po osiągnięciu najwyższego punktu jest jeszcze bardzo ciekawe zejście. Trzeba się tutaj sprawnie ześlizgnąć ze skały w szczelinę. Im ktoś ma krótsze nogi, tym większy może mieć z tym kłopot. A im większy kłopot ma z tym na początku tym większym sprytem musi się wykazać by pokonać przeszkodę, …
PRZEWIESZKA!
Po zaliczeniu krótkiej prawie pionowej ściany w dół docieramy do miejsca w którym należy podjąć decyzję! 🙂 Tak, to miejsce ze wspomnianą wisienką na torcie, czyli przewieszka linowa nad przepaścią (wąwozem).
W sumie to nie można tego nazwać przepaścią, bo w dół jest raptem 7 może 8 metrów. Mimo wszystko świadomość że „gruntem pod stopami” ma być jedna, jedyna lina o grubości może nieco ponad 15 milimetrów może być dla niektórych niezbyt optymistyczna. Warto jednak się ośmielić i podjąć wyzwanie!
Dla tych, których ten moment przerazi, jest zejście na drugą stronę bez konieczności pokonywania tego odcinka, i bezpieczny koniec ferraty. Stąd już tylko rzut beretem do baru! 😀
Oprócz punktów gastronomicznych można tu jeszcze skorzystać z punktu widokowego. Powrót natomiast można sobie zafundować pięknym bazaltowym wąwozem.
Niedaleko restauracji, na skalnej ścianie można odrobić lekcję historii. Sam obiekt pochodzi z połowy XIX wieku i gościł na nim wtedy król Saksonii Fryderyk August II Wettyn.
Drobnikarze mogą się tu jeszcze pokręcić po okolicy i wypatrzeć sporo ciekawych skalnych kształtów. Pobliskie lasy usiane są ostańcami, które przybrały fantastyczne formy.
W tym miejscu to jedyna ferrata! Szkoda, ale z drugiej strony należy się cieszyć z tego co się ma. Kolejne znajdują się jednak w najbliższym sąsiedztwie – w Kurorcie Oybin! Jest tam Via ferrata Alpiner Grat o której już kiedyś napisaliśmy – Via Ferrata Alpiner Grat w Górach Łużyckich
Góry Łużyckie polecają się na weekend 🙂
P. S. Romantyczna ciekawostka! Na początku XX wieku niemieccy właściciele tego miejsca ulokowali w okolicach gospody … ARMATĘ … i walili z grubej rury by dźwięk odbijał się od gór siedmiokrotnie. Tak to musiało być bardzo kojące doznanie, w takim cichym i pięknym miejscu takie piękne i subtelne echo :/