Wodospad Piszczaka to najbardziej zapomniany i zaniedbany z karkonoskich wodospadów. Okazuje się jednak, że to co najczęściej kojarzone jest pod tą nazwą może nim nie być, Jaka jest prawda? O tym dzisiejszy tekst, a także o romantycznej „Szwajcarii” w Kowarach, o której już też od dawna nikt nie pamięta.

Akcja tej opowieści rozgrywa się w karkonoskim Uroczysku, czyli dolinie potoku Piszczak spływającego z Wołowej Góry, na peryferiach Kowar.


To piękne, wyjątkowe i dzikie miejsce, Matka Natura zaczarowała ten kawałek świata tworząc tu głęboką i stromą dolinę wypreparowaną w skalnym podłożu, która na powierzchni usłana jest znaczną ilością chaotycznie porozrzucanych głazów. Niektóre bloki są naprawdę duże!

This slideshow requires JavaScript.

COŚ MÓWI INTERNET A CO INNEGO MAPY

Przeszukując internet w celu uzyskania informacji o Wodospadzie Piszczaka natrafimy na kilka stron z niezbyt obszernym opisem miejsca, za to z całkiem niezłą dokumentacją fotograficzną m. in:
Piszczak Wita [Stowarzyszenie Miłośników Kowar]
Wodospad Piszczaka, Uroczysko [Kraina Karkonoszy]
Odkrywamy Wodospad Piszczaka, oraz wędrujemy po Uroczysku. [Kraina Karkonoszy]

Wyżej wskazane źródła mówią o wodospadzie na Piszczaku znajdującym się około 150 metrów od nasypu kolejowego (przy wiadukcie nad Jedlicą), odciętym od ludzkich spojrzeń za sprawą Stadniny „Konie Parkitny”, do której należy teren przylegający bezpośrednio do wodospadu.

Zaznaczyliśmy to miejsce na poniższej mapie.


Na potrzeby tego tekstu nazwijmy to miejsce „kaskadą nr 1„.

Wodospad opisują jeszcze w kilku miejscach w sieci serwisy turystyczne. Wskazują najczęściej, że jest do osiągnięcia po „(…) 15-20 minutowym spacerze z Kowar wędrując niebieskim szlakiem  (…)”.

Najbardziej kompleksowe, choć niepozbawione błędów, źródło wiedzy o Sudetach – Słownik Geografii Turystycznej Sudetów – opisuje Piszczaka następująco:

Jockelwasser, Piszczak. 5. Potok, 1. Dopływ → Jedlicy. Źródła w → Małej Jamie pomiędzy → Czołem i → Wołową Górą w → Kowarskim Grzbiecie na wys. 960 m, ujście w → Kowarach na wys. 502 m. Dł. potoku ok. 3,5 km. P. posiada jeden 1. Dopływ → Pluszcz. Poniżej ujścia Pluszcza P. płynie przez malowniczy, skalisty wąwóz → Uroczysko, w którym znajduje się → Wodospad Piszczaka, będący projektowanym rez. przyr.”

Na wszystkich mapach natomiast tytułowy obiekt lokalizowany jest w samym środku Uroczyska, czyli nie jest to „kaskada nr 1” znajdująca się na samym jego końcu i opisywana w wyżej wymienionych źródłach.


Który wodospad jest więc tym prawdziwym? Postaramy się do tego dotrzeć w dalszej części artykułu.

Na wstępie scharakteryzujemy konkurujące ze sobą wodospady.

„KASKADA NR 1”

To wodospad o wysokości około 3,5 – 4 metrów na który składa się jedna, główna kaskada oraz kilka mniejszych.

Prezentuje się bardzo interesująco i już w przeszłości przyciągał uwagę mieszkańców i wędrowców.


Poświadczyć o tym może most, który prowadził pod nasypem kolejowym i jednocześnie pod wiaduktem nad Piszczakiem, który jednak do dzisiaj nie zachował swojej funkcjonalności. Pozostały po nim szyny wmurowane w wiadukt.

This slideshow requires JavaScript.

Obecnie dojście do tego miejsca jest stosunkowo trudne, trzeba bowiem wejść na nasyp kolejowy i zejść z niego po drugiej stronie. Wiosną i późną jesienią wodospad widać już w daleka, …


… latem teren jest mocno zarośnięty.


Po około 150 metrach spaceru wzdłuż potoku i skakaniu po kamieniach w celu jego przekroczenia, dociera się na miejsce. Niestety najbliższa okolica wodospadu to „obraz nędzy i rozpaczy”. Wszędzie walają się śmieci, mnóstwo butelek, nawet przegniłe meble.

This slideshow requires JavaScript.

WODOSPAD W SERCU UROCZYSKA

Najłatwiej dotrzeć do tego miejsca schodząc ze Szlaku Tradycji Górniczych biegnącego na zachód od Uroczyska.


Można również „złapać” stary niebieski szlak odbijający od szlaków zielonego i Szlaku Tradycji Górniczych w miejscu gdzie potok Pluszcz wpada do Piszczaka a następnie podążać w dół potoku.

Zejście nad sam potok nie jest najłatwiejszym zadaniem. Teren jest bardzo stromy i śliski ze względu na przysypane liśćmi i gałęziami zbocze. Najbardziej przełomowy odcinek potoku w którym usadowił się wodospad jest przysypany zwalonymi drzewami, jest ich mnóstwo!


Jest tu bardzo dziko co oczywiście ma swój urok! Woda pokonuje tu wiele mniejszych bądź większych kaskad, często przelewa się głośno przez zwalone pnie. Wszystko porośnięte jest mchem i porostami.

Wodospad można odnaleźć słuchem – tam gdzie woda najgłośniej przelewa się przez progi skalne tam jest Wodospad Piszczaka, ten oznaczony na mapach.


W jego przypadku ciężko mówić o wysokości, ponieważ składa się na niego wiele kaskad. Źródła podają, że wysoki jest na 3 metry, ale gdyby zliczyć łączną wysokość kaskad na długości 7- 8 metrów wyszło by prawie dwa razy więcej.

Co sprawiło, że o tym wodospadzie tak rzadko się i pisze i mówi? Dlaczego w internecie jest zaledwie garstka zdjęć tego miejsca z czego ani jedno nie jest podpisane właściwie i nie głosi dumnie, że to jest właśnie Wodospad Piszczaka?


Możliwe, że miało na to wpływ „zapuszczenie” wodospadu. Powalone drzewa o których już wspominaliśmy leżą bezpośrednio w nim oraz nad nim. Przez nie ciężko ujrzeć to miejsce w pełnej okazałości. Ciężkie jest również dojście do tego miejsca.

This slideshow requires JavaScript.

Powalone i pozostawione w lesie drzewa są skarbem lasu, domem wielu rzadkich gatunków zwierząt, są korzystne dla świata roślin i grzybów, są ostoją bioróżnorodności, ale w tym przypadku przysłaniają widok na kaskady, z których spada górska woda. Uprzątnięcie kilku kłód mogłoby „odświeżyć” widok na kaskady w tym miejscu.

KOWARSKA SZWAJCARIA

Czy Wodospad Piszczaka z centrum Uroczyska to ten prawdziwy? Wszystko wskazuje właśnie na takie rozwiązanie tej zagadki a wodospad, który nazwaliśmy „kaskadą nr 1” nim nie jest (chociaż to wcale niech mu nie odejmuje uroku).

Na starych, niemieckich mapach również znajdziemy potwierdzenie tej informacji. „Hellebach„, na tej zamieszczonej poniżej, to dzisiejsze Uroczysko, natomiast „Hellebach Fall” to wodospad w Uroczysku.


Na tej mapie, na północ od Uroczyska, można zauważyć podpis „Porcellan Fabr.” To klucz tej sprawy.

Pod koniec XIX wieku (dokładnie w 1871 r.) do  Kowar Górnych sprowadza się rodzina Pohl. Kupują stary młyn wodny i po zaledwie kilku tygodniach otwierają interes – fabrykę porcelany. Produkują m. in. gwoździe porcelanowe, kapsle, guziki, gałki do szuflad czy pierścienie. Szybko okazało się, że posiadają „dryg” do prowadzenia biznesu, a na rynku jest zapotrzebowanie na towary, które w tej fabryce wytwarzają. W swoich notatkach Heinrich Pohl zanotował kupno starego młyna, starego kościoła(?) oraz wielkiej farmy w celu powiększenia fabryki. Nie przeszkodziła im nawet katastrofalna powódź z lipca 1897 r podczas której oberwało się sporo ziemi pod budynkami fabryki w efekcie czego kilka z nich nie nadawało się do użytku. Szybko się rozwijają, otwierają nawet filie w Mysłakowicach, w Leszczyńcu i w Jeleniej Górze. W „szczytowym” momencie przedsiębiorstwo zatrudniało ponad 3 tysiące osób!. Swoje towary eksportowali nawet za ocean, do Ameryki!


Dlaczego o tym wspominamy? Otóż bracia (Heinrich i Leonhard) Pohl posiadali duży obszar leśny z potokiem Piszczak włącznie. Wszystko wskazuje na to, że potrafili doceniać walory przyrodnicze i zdecydowali się na gest naprawdę niezwykły. W 1900 roku utworzyli coś na rodzaj rezerwatu przyrody, właśnie na ternie Uroczyska! Ten teren był ich własnością, ale pod wpływem rozmów i działań z miłośnikami przyrody zdecydowali udostępnić go szerszemu gronu. Znaczny udział w zagospodarowaniu rezerwatu miało Towarzystwa Przyjaciół Kowar (Ortsverain Schmiedeberg) działające na terenie miasta od 1892r. Tak powstała „Szwajcaria Pohlów„, oczywiście od nazwiska właścicieli terenu. Tę nazwę możecie wyczytać z mapy powyżej w języku niemieckim -„Pohlsche Szweiz„.

TABLICA HEINRICHA POHLA!

Na ul. Wiejskiej w Kowarach, na budynku nr 20 znajduje się tablica z pisanym gotycką czcionką napisem. Wymienia ona Heinricha Pohla oraz dwie daty. Napis w oryginale brzmi:

In diesem Hause wohnte // vom 10. Juli 1890 bis // zu seinem am 15. Juni // 1915 erfolgten Tode // Kommerzienrat // Heinrich Pohl // Er und seine Brüder // waren die Begründer // der Porzellan-Industrie // im Hirschberger Tale”

W tłumaczeniu na język polski brzmi on następująco:

„W tym domu od 10 lipca 1890 aż do swojej śmierci, która nastąpiła 15 czerwca 1915, mieszkał radca handlowy Heinrich Pohl. On i jego bracia byli założycielami przemysłu porcelanowego w Kotlinie Jeleniogórskiej.”

(tłumaczenie ->Tłumaczenia zwykłe Kowary Tłumacz języka niemieckiego)

DLACZEGO SZWAJCARIA?

W dobie romantyzmu, w tej części świata, popularnym miejscem wypraw stał się właśnie ten górski kraj. Podziwiano go z otwartymi ustami, i krajobrazy i przyrodę. Nieco później, miejsca o wyjątkowych walorach przyrodniczych i krajobrazowych, które przypominały te szwajcarskie zaczęto określać właśnie w ten sposób. Początkowo nazwę przypinano obszarom o charakterze górskim, gdzie podziwiać można było wychodnie skalne, potoki, wodospady i piękne krajobrazy. Później określenie spowszechniało i nawet obszary nizinne otrzymywały ten status, oczywiście musiały posiadać „to coś” w postaci niezwykłych walorów krajobrazowych! Stąd całe mnóstwo „Szwajcarii” np. Szwajcaria Lwówecka, Szwajcaria Holsztyńska, Szwajcaria Kaszubska, Szwajcaria Saska czy Czeska Szwajcaria. Nadmieńmy, że szwajcarskość przypadała nazwom nie tylko regionów ale i obiektów. Stąd mamy do dzisiaj, w Rudawach Janowickich, schronisko „Szwajcarka” a dawna nazwa Schroniska PTTK „Na Szczelińcu” brzmiała identycznie (nawet jeszcze po II wojnie światowej). Nazwy były nadawane na obszarze wpływów państw niemieckich.

Ta romantyczna koncepcja toponomastyczna znalazła zastosowanie również w Kowarach. Piękno przyrody sprawiło, że i tutaj znalazła się „Szwajcaria” , co było swojego rodzaju wyróżnieniem.

Ale wróćmy do Kowar. Udostępniony rezerwat przyrody był specjalnie przygotowany dla spacerowiczów. To najprawdopodobniej w tym momencie powstały schodki prowadzące nad Wodospad Piszczaka, most oraz ławeczki. Za pewne było tego więcej, ale niewiele zachowało się do dzisiaj informacji na ten temat, a i w terenie niewiele widać. Można przypuszczać, że miejsce to było bardzo popularne wśród mieszkańców oraz, że odwiedzali je również przyjezdni.

Kiedy o niej zapomniano? Zgadujemy, że jej świetność zakończyła się w momencie zakończenia II wojny światowej. Zastanawiające jest również to, że określenie „Pohlsche Schweiz” znajduje się w tak niewielu źródłach z tamtych czasów. Może przewartościowujemy historycznie te miejsce? Dobre pytanie, ale kto na nie dziś potrafi odpowiedzieć? Uroczysko było określane „Szwajcarią”, z początku, jedynie w lokalnym żargonie, może nazwa nie przyjęła się się już poza Kowarami? Jeśli tak to jak trafiła na mapy?

Na tej mapie widać jeszcze ścieżkę/drogę prowadzącą do mostu nad Piszczakiem w Uroczysku

MOST W UROCZYSKU

Znaleźliśmy w sieci pewne stare zdjęcie z Uroczyska. W zasadzie to jedno jedyne stare zdjęcie z tego miejsca jakie znaleźliśmy. Był na nim most przewieszony nad potokiem, niewielka murowana „budka”, a wkoło skały i las oraz powód dla którego zdjęcie zostało wykonane – dzieci!


Długo analizowaliśmy wszystkie szczegóły zawarte na tej fotografii i udało nam się dopasować je do szczegółów występujących w terenie. Kluczowe okazały się układ oraz pęknięcia skał. Przyjrzyjcie się sami.


Na fotografiach powyżej zaznaczyliśmy czerwonymi liniami te same elementy krajobrazu. Linie mogą się delikatnie różnić gdyż zdjęcia zostały wykonane z różnych miejsc (ale o podobnej perspektywie). Co ciekawe, dzięki tej starej fotografii można zobaczyć w terenie jak szybko postępuje erozja. Wiele skał ma dziś już inny wygląd niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu! Tu coś się oberwało, tam szczelina się poszerzyła, a w jeszcze inną wrósł korzeń i rozsadził skałę.

Ale wróćmy do meritum! Skoro był most, mały budynek oraz schody, na pewno muszą po nich zostać jakieś ślady w terenie. Musieliśmy to sprawdzić! 🙂

ŚLADY W KAMIENIU!

Nad wodospad można było zejść po kamiennych schodach. Większość z nich, jak nie wszystkie, stanowiły wkopane w ziemię, obrobione kamienie o płaskim wierzchu. Widać je na starym zdjęciu. Aby umocować w podłożu część z nich musiano wykonać ziemno-kamienne podłoże. Przez lata uległo ono jednak destrukcji i dziś ciężko się dopatrzeć śladów po tamtych schodach. Przez kilkadziesiąt lat ściółka „urosła” o kilka, może i kilkanaście centymetrów (igliwia, liści i innych szczątków organicznych) i przykryła cały ten teren maskując dawny szlak. Gdy się jednak w niej pogrzebie …


… można jeszcze „co nie co” dostrzec. Wszystko jednak z pewną dozą prawdopodobieństwa, bo minęło wiele lat i nie można być niczego pewnym w 100% a propos tych schodów.

Dobrze zachowała się droga prowadząca nad potok, do mostku, od strony wschodniej, czyli od dzisiejszej  „Piaskowej Drogi”. Wykonano ją dość solidnie, z kamieni i ziemi.

This slideshow requires JavaScript.

Co do budynku to nie udało nam się znaleźć po nim żadnych śladów! Nie zrywaliśmy ściółki z ziemią z tego miejsca by odkryć co jest pod spodem. Nie wiele by to zmieniło. Bardziej przydało by się odkryć przeznaczenie tego obiektu. Czy to był zadaszony punkt widokowy na wodospad, schronienie przed deszczem, a może można było tam coś nabyć pamiątkowego, a może i spożyć jakiś trunek? Nie umiem odpowiedzieć – brakuje danych. Wiadomo tylko, że został rozebrany.

Może ten artykuł dotrze do osób, które posiadają na ten temat jakąś wiedzę? Byłbym bardzo wdzięczni za podzielenie się takimi informacjami!

Za to udało nam się odnaleźć ślady po mostku, a dokładniej miejsce gdzie był zamocowany. Urobiono w tym celu skałę po dwóch stronach potoku. W utworzonych miejscach powstał poziom (prawie) i most dzięki temu uzyskał lepszą stabilizację.


Zdjęcia powyżej oraz galeria poniżej przedstawia miejsce na mocowanie mostu po lewej stronie potoku (orientując się względem starej fotografii).

This slideshow requires JavaScript.

Pod mchem, który zarósł skały znaleźliśmy kolejny dowód na popularność tego miejsca – kawałki szkła, najprawdopodobniej ze stłuczonej butelki po piwie :/


Po prawej stronie również znaleźliśmy nienaturalne wycięcie w skale.

Poszukiwania wyglądały następująco 🙂


Mimo upływu czasu coś po kowarskiej „Szwajcarii” jeszcze zostało, ale raczej nie ma się czym chwalić. oczywiście samą przyrodą jak najbardziej, ale zagospodarowaniem absolutnie nie. Nawet szlak niebieski został stąd „wyprowadzony” (ze względu na własność gruntów).

PODRZEŃ ŻEBROWIEC

Na niektórych skałach w Uroczysku można spotkać chronioną paproć podrzeń żebrowiec.

WSPINACZKA W UROCZYSKU

W górnym odcinku można podziwiać wychodnie skalne sięgają nawet kilkunastu metrów.

This slideshow requires JavaScript.

Wytyczono tutaj nawet trasy wspinaczkowe. Można dopatrzeć się opisów, oznaczeń, a także zamocowanych punktów do asekuracji (uwaga! są mocno nadgryzione piętnem czasu i mogą nie nadawać się do użytku!!).


NIEBIESKI SZLAK

Przez Uroczysko, jeszcze kilkanaście lat temu, przebiegał niebieski szlak z Kowar do Kowar Górnych (i dalej w góry). Kilkadziesiąt lat temu jego przebieg był jeszcze inny! Obecnie (czyli to już trzeci wariant), omija on to miejsce i wiedzie asfaltem od wiaduktu kolejowego nad Jedlicą. Ale oznakowanie starego szlaku jest jeszcze widoczne na drzewach. Przebieg nowego oraz dawne przebiegi szlaku niebieskiego możecie prześledzić na załączonych poniżej mapach.

Najstarszy przebieg szlaku niebieskiego (poniżej)


Przebieg szlaku niebieskiego, sprzed jeszcze kilkunastu lat (poniżej)


Nowy przebieg szlaku niebieskiego (poniżej)


STARE NAZEWNICTWO

Niemieckie nazwy poszczególnych elementów środowiska w tym miejscu różnią się bardzo od tych które mamy dzisiaj. Obecnie Pluszcz wpada do Piszczaka i pod nazwą tego drugiego płyną przez Uroczysko. Dawniej Pluszcz nazywał się „Wolnym Potokiem” lub „Wolną Wodą” (niem.Freienwasser). Co ciekawe gdy Pluszcz i Piszczak łączyły swoje wody strumień zyskiwał całkowicie nową nazwę „Jasnej Strugi” albo „Jasnego Potoku”(niem. Hellebach). Wodospad nazywał się wtedy Wodospadem Jasnej Strugi (lub Wodospadem Jasnego Potoku). Wnioskujemy na podstawie nazw niemieckich używanych na starych mapach.

SKAZANE NA ZAPOMNIENIE? NIE GODZI SIĘ …

Nie ważne czy myślimy o kaskadzie nr 1 na czy o Wodospadzie Piszczaka, o obydwu tych miejscach warto rozmawiać, obydwa warto odwiedzić i obydwa można „przywrócić do łask”. Są tego, jak najbardziej, warte. Obydwa położone są z dala od gwaru miasta, w cichej okolicy.


W przypadku „kaskady nr 1” sprawy mają się zdecydowanie trudniej, bo miejsce jest bardzo, ale to bardzo, zaśmiecone. Przez wiele lat kumulowały się tam rożnego typu śmieci i odpady. Mnóstwo butelek po tanich alkoholach, sporo potłuczonych, sporo gruzu a nawet kilka większych gabarytowo śmieci. Nie jest jednak niemożliwym uprzątnięcie tego terenu! Jeśli kilkanaście osób w kilka godzin wypełni kilka worków na śmieci teren będzie wyglądał o wiele ładniej. Wymaga jednak jeszcze kilku zabiegów np. wycięcia samosiewek. Z niewielkim nakładem finansowym dało by się wytyczyć ścieżkę wzdłuż potoku oraz zorganizować kładkę. Problematyczne może okazać się jednak przejście przez nasyp kolejowy. Ale można pomyśleć nawet o odtworzeniu przejścia pod nasypem, jakie funkcjonowało w przeszłości, Większość szyn się zachowało, kilka, których brakuje trzeba by dorobić, następnie położyć deski i wykonać barierki. Mogło by to wyglądać pięknie! W dodatku z nutką „historii w tle” bo tak przecież zagospodarowano to w oryginale. Może warto również podjąć dialog z bezpośrednio sąsiadującą z wodospadem stadniną? Może istnieje możliwość by najbliższa okolica tego miejsca była bardziej uprzątnięta i lepiej zagospodarowana? Za pewne można bo podobno można wszystko, trzeba tylko chcieć 🙂

W przypadku właściwego Wodospadu Piszczaka sprawa może być prostsza, chociaż i tu potrzebne by były środki i pozwolenia a może i projekt gdyby chciało się to zorganizować z rozmachem itd. O mostek na potoku będzie bardzo trudno, bo na wschód od potoku, gdy opuścimy las, tereny są już własnością prywatną i nie byłoby jak poprowadzić szlaku spacerowego (a może przez las?). Ale zejście do wodospadu od strony zachodniej, ze Szlaku Tradycji Górniczych jest jak najbardziej w zasięgu. Nie zdążył jeszcze doszczętnie zdziczeć też stary szlak niebieski. Ostatnich kilka lat pokazało, że wiele spośród zapomnianych atrakcji turystycznych można „odzyskać” (np. Rozpadlisko w Podgórzynie o którym pisaliśmy: Zapomniana atrakcja Podgórzyna – Rozpadlisko). W ostatnim czasie powstaje wiele nowych szlaków tematycznych, ścieżek dydaktycznych, spacerowych, biegowych czy rowerowych. W okolicach Kowar zwłaszcza, bo prężnie działa tutaj grupa biegowa Kowary Biegają , a w niej mnóstwo pełnych pasji i zaangażowania ludzi, którzy chętnie organizują różnego typu imprezy sportowe, akcje charytatywne czy nawet skutecznie tworzą nowe ścieżki/szlaki po okolicy i odkrywają przed światem potencjał tego miasta i jego okolic. Władzom miasta też powinno zależeć by dawne zwiększać swoje walory turystyczne. Kto wie, może już za kilka lat opisywane przez nas miejsca odzyskają dawny blask. Skorzystali by na tym mieszkańcy zyskawszy nowe miejsca do spacerowania, do odpoczynku na łonie Natury. Skorzystał by na tym też marketing miasta, które o swoje turystyczne znaczenie na mapie regionu musi walczyć zacieklej niż sąsiadujące z nim lokacje takie jak Karpacz czy Szklarska Poręba.

Wodospad w Kowarach – brzmi bardzo dobrze, i z pewnością przyciągałoby uwagę!

Wodospad w Kowarach – przede wszystkim brzmi prawdziwie, bo takowy tu jest! Ba! Jest ich więcej!

Na samym Piszczaku są dwa! 🙂

PS. A tak wygląda Piszczak po obfitych opadach deszczu. Nagrania autorstwa Tomasza Szumika z 2015 roku.

PS 2. W internecie można znaleźć jeszcze inny Wodospad Piszczaka 😀


Bibliografia:
1. Ullrich Junker, Porzellanindustrie im Iser- und Riesengebirge und Techn. Keramikfabrikation in Schmiedeberg / Kowary und Erdmannsdorf / Mysłakowice.
2. Słownik Geografii Turystycznej Sudetów. Tom 3, Karkonosze, Wydawnictwo: PTTK Kraj
3. 
Wiesław Wereszczyński, Dzieje Kowar: Zarys monograficzny do 2010 roku, Kowary – Jelenia Góra, 2013

About Author

Świat naokoło jest niewyobrażalnie ciekawy, a ciekawość nie ma końca! Dlatego wychodzę z domu codziennie, bo każdy jeden dzień można zamienić na wiele odkryć. Kolekcjonuję doznania, kolory, smaki, przygody i emocje. Od 2016 roku dzielę się tymi kolekcjami będąc przewodnikiem terenowym po Sudetach ...

Comments are closed.

WYSZEDŁ Z DOMU - WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE ®