Zapewne nie raz obok niej przejeżdżaliście, stoi bowiem tuż przy skrzyżowaniu dróg na trasie Mieroszów – Krzeszów. Budynek rzuca się w oczy ze względu na swoją architekturę – posiada podcienia podparte filarem co nigdy nie było typowe dla zabudowy wiejskiej. To budynek dawnej kuźni, często nazywanej Kuźnią Hochbergów. Obecnie znajduje się w rękach prywatnych i nie można zwiedzać tego budynku od środka. Ale mi się udało. Przyjrzyjmy mu się bliżej …


RÓŻANA
(niem. Rosenau)

To niewielka wieś ulokowana 3 km na zachód od Mieroszowa. Geograficznie to pasmo Zaworów zaliczane do Gór Stołowych w Sudetach Środkowych. W przeszłości związana z tkactwem chałupniczym (jak i cały region) a później rozwinęła się w kierunku letniskowym (w tym okresie powstało kilka zajazdów i gospód).


Nie będę rozpisywał się o historii wsi od zarania dziejów ale wspomnę tylko, że od początków XVI wieku weszła w skład dóbr Panów na Zamku Książ czyli rodziny Hochberg i pozostała w nich aż do XIX wieku. To istotny fakt, z perspektywy tego artykułu.

Na skraju wsi znajduje się niezwykła formacja skalna Czartowskie Skały gdzie można zobaczyć najładniejsze okna skalne w naszym kraju 🙂 Pisałem o tym miejscu w przeszłości, a cały materiał możecie znaleźć tutaj: Czartowskie Skały. Gdzie się podziały Bliźniaczki? Skały Widmo?

KUŹNIA –  DOM NR 28

Posiada ciekawą, przykuwającą wzrok architekturę, chociaż nie jest zbytnio zadbany.


Obiekt jest wpisany na listę zabytków, o czym informuje tablica przytwierdzona do frontowej elewacji

UWAGA! Znajduje się w rękach prywatnych. Nie ma możliwości zwiedzania tego miejsca!

HISTORIA

Obiekt został wybudowany (najprawdopodobniej) w połowie XVIII wieku. Źródła na które natrafiłem wzmiankują obiekt w roku 1769 i część osób uważa, że owa data to data wybudowania kuźni, Ale to data sporządzenia dokumentu w którym mowa m.in. o kuźni, (która już istnieje) co nie jest równoznaczne z momentem jej budowy.

Obiekt był przebudowany około roku 1900.

Z historycznych fotografii odnalazłem tylko dwie, pochodzące z lat 20-tych i 30-tych XX wieku. Podpisana jest jako „Kuźnia Reimanna w Różanej” (niem. Reimannschmiede in Rosenau).

Źródło: https://polska-org.pl/675519,foto.html

źródło: https://polska-org.pl/4297506,foto.html?idEntity=532666

W 2. połowie XIX wieku kowale z kuźni w Różanej tytułowani byli „dziedzicznymi kowalami księcia pszczyńskiego” co nawiązywało oczywiście do rodziny Hochberg, która od 1846 roku związana była również z Pszczyną. Dlaczego akurat w tytule pojawia się Pszczyna a nie Książ? Przecież właśnie z Książem Hochbergowie byli z związani już od dawien dawna, a z Pszczyną dopiero od I połowy XIX wieku. Otóż w 1850 od króla Prus otrzymali tytuł książąt pszczyńskich (książąt von Pless) stąd nazywanie rodu Hochberg von Pless. Księstwo pszczyńskie otrzymał Hans Heinrich X w spadku po linii książęcej rodu Anhalt. Warto nadmienić, że tu, pod Wałbrzychem, tytułowali się tytułem baronów, a ten stoi niżej w tytularnej hierarchii niż tytuł książęcy.

W latach 70-tych właścicielami były Państwo Żuk a Marcin Żuk był tam kowalem do kwietnia roku 1978 (do chwili śmierci).

W latach 80-tych dokonano ostatniego remontu.

KUŹNIA NAPOLEONA?

Czasami nazywana jest właśnie w ten sposób! Podobno sam Napoleon miał w kuźni z Różanej podkuwać swojego konia podczas wojaży w tej części Europy.

OBIEKT

Obecnie elewacja budynku w znacznym stopniu jest przykryta betonem. Narożniki wykonane z bloków piaskowca.


Podobnie zresztą jak opaski okienne.


Od tyłu budynku widać wychodzące ze ściany piaskowcowe koryto, które w przeszłości odprowadzało wodę służącą do hartowania.


Podcienia do dziś prezentują się całkiem ładnie, mimo upływu lat.


W między czasie zginęło trochę elementów wyposażenia. W przeszłości w podcieniach obiektu znajdowała się szlifierka, ale za sprawą kradzieży już nie jest kompletna. Podobno jeszcze w latach 6o–tych albo 70-tych można było z niej korzystać, nieodpłatnie, z czego często korzystali mieszkańcy okolicy.


Na frontowej elewacji budynku wciąż widoczne są metalowe kolucha, które w przeszłości służyły do przywiązywania zwierząt gospodarczych (w tym koni) przyprowadzanych na podkucie.

W ŚRODKU

Parter podzielony jest na dwie części – mieszkalną oraz tą w której funkcjonowała kuźnia.

Część mieszkalna nie różni się zbytnio od typowych „warunków” panujących w wiejskich domach. Może ze względu na to, że przez pewien czas nikt jej nie zamieszkiwał a obecny właściciel to starszy mężczyzna, wnętrze nie uległo modernizacji/remontowi na współczesną modłę. Co ciekawe ostało się tu mnóstwo ze starego, jeszcze przedwojennego wyposażenia. Tak po cichu mogę Wam pokazać kilka zdjęć z tej części:


W części gdzie w przeszłości funkcjonował zakład kuźniczy, w centralnym miejscu jest umiejscowione na kamiennym podwyższeniu palenisko – najważniejszy element kuźni.


Na jego piaskowcowej oprawie można wypatrzeć litery oraz daty. To nic innego jak inicjały kolejnych kowali oraz daty w których najprawdopodobniej kończyli pracę kowala. Możemy z nich wyczytać, że Reimannowie byli tu kowalami przez 5. kolejnych pokoleń, aż do 1920 roku. Ostatnia inskrypcja jest już młodsza i wykonana została w momencie śmierci ostatniego kowala w tej kuźni Marcina Żuka, w 1978 roku.


W sporej wielkości pomieszczeniu znajduje się mnóstwo mniej lub bardziej interesujących przedmiotów.  Panuje to raczej bałagan i nie da się ukryć, że od dawna nikt w tej kuźni nie wykonuje zawodu do którego była przeznaczona.

Znajduje się tu kilka ciekawych przedmiotów, które np. służyły w przeszłości do pracy z wołami.


W przeszłości wyposażona byłą w ciekawe urządzenie – coś na rodzaj dźwigu służącego do podtrzymywania wołów w celu ich podkucia. O ile konia można podkuć zginając mu nogę, tu już z wołem tak łatwo nie jest – z tego względu niezbędny był specjalny dźwig. Ale z tego co mówi właściciel dawno temu to urządzenie zniknęło.


Na poddasze (strych?) prowadzą drewniane schody.


CZAS LECI …

Obecnie obejście jest zaniedbane a obiekt powoli zarasta. Co będzie dalej? Niestety nie sposób odpowiedzieć w tym momencie na to pytanie …

About Author

Świat naokoło jest niewyobrażalnie ciekawy, a ciekawość nie ma końca! Dlatego wychodzę z domu codziennie, bo każdy jeden dzień można zamienić na wiele odkryć. Kolekcjonuję doznania, kolory, smaki, przygody i emocje. Od 2016 roku dzielę się tymi kolekcjami będąc przewodnikiem terenowym po Sudetach ...

Leave A Reply

WYSZEDŁ Z DOMU - WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE ®