Ze względu na zamontowaną tu drabinę miejsce to zyskało sporą popularność i jest nawet symbolem całego pasma górskiego. Można z niej skorzystać udając się np. na najwyższy szczyt Gór Opawskich – Biskupią Kopę. W czym tkwi fenomen tego miejsca? Odpowiedź jest dość prosta i mówi wiele o tym czego nam brakuje w Sudetach …


GÓRY OPAWSKIE – WITAMY W JESIONIKACH

Pewnie pomyślicie, że autorowi coś się pomieszało, ale … nie do końca. Jesioniki (cz. Jeseníky) co prawda kojarzą się z czeskimi partiami Sudetów, i głównie z Wysokim Jesionikiem (który jest najbardziej popularny) ale Góry Opawskie zaliczają się właśnie do tego pasma górskiego 🙂


Do opisywanego miejsca najszybciej trafić z miejscowości Pokrzywna lub z Jarnołtówka. Miejsce znajduje się blisko miejscowości, dotarcie do niego nie powinno zająć więcej niż 15 minut, wybierając któryś z podleśnych parkingów.


PERĆ GWARKÓW

Słowo „perć” oznacza górską ścieżkę dla owiec i pasterzy, raczej w trudnym, skalnym terenie. W gwarze góralskiej oznacza półkę skalną czyli posiada podobny sens – mówi o trudnym, skalnym terenie. Od tych znaczeń wzięły nazwę niektóre szlaki w polskich górach np. Orla Perć w Tatrach, Perć Akademików w Beskidzie Żywieckim czy Gwarkowa Perć w Górach Opawskich 😉


Tak więc mamy tutaj ścieżkę w trudnym, skalnym terenie!

Widok z góry na odbicie niebieskiego szlaku w gorę zbocza doliny Bystrego Potoku

Znajduje się w nieczynnym kamieniołomie, w którym w przeszłości eksploatowano łupki fylitowe.


Wykorzystywano je jako nakrycia dachów (stąd często nazywano je również łupkami dachówkowatymi) oraz ścian budynków. Prace rozpoczęto w 1820 roku a w wyniku tej działalności przemodelowane zostało wschodnie zbocze Bukowej Góry. Jak wygląda ono teraz najlepiej obrazuje mapa rzeźby terenu wykonana w technologii LIDAR-owej którą zamieszczam poniżej.

This slideshow requires JavaScript.

Zaprzestanie eksploatacji łupków nastąpiło w momencie wybuchu II wojny światowej.

Po wojnie przez teren kamieniołomu przeprowadzono szlak turystyczny. Podobno zamontowano nieco później nawet łańcuch, który pomagał we „wspinaczce” na gorę.

W 1985 roku w kamieniołomie zamontowano długą na 11 metrów drabinę w celu poprawy bezpieczeństwa podczas pokonywania tego odcinka. W tym roku odbywał się w Pokrzywnej Światowy Zlot Turystów, które umotywowało Klub Turystyczny „Krokus” z Opola, który był inicjatorem i wykonawcą tego przedsięwzięcia. Od tamtej pory czasami używani się określenia „żelazna droga” w stosunku do tego odcinka szlaku niebieskiego.

This slideshow requires JavaScript.

Drabina służy do dziś!, chociaż w 2019 roku pojawił się problem z jej „legalnością” – nie miała żadnego atestu. Wisiało na niej nawet widmo „odcięcia” ale uznano, że bez niej ludzie i tak będę pokonywać ten odcinek terenu, tylko już w mniej bezpieczny sposób.  Finalnie drabina została przejęta przez tutejszy odział PTTK, przeszła „odbiór” budowlany a obok niej ustawiono tablice z regulaminem korzystania.


poniżej drabiny teren również jest lekko wymagający. Trzeba pokonać tu kilka stromych, choć bardzo krótkich podejść.

Teren kamieniołomu jest obecnie prawnie chroniony jako pomnik przyrody.

11 METRÓW KOMPLEKSÓW

„Jedyna opolska ferrata”
„jedyna ferrata w polskich Sudetach”
„jedyna ferrata w całej Polsce”
„jedna z najciekawszych atrakcji Gór Opawskich”

Gwarkowa Perć budzi spore zainteresowanie wśród turystów. W sezonie turystycznym przechodzi przez nią wiele osób. Zdarzają się tu kolejki! Każdy musi zrobić sobie kilka zdjęć, a gdy przechodzi kilkuosobowa grupa to przecież trwa a co dopiero gdy przejdzie kilkunastoosobowa. Część z odwiedzających to miejsce nawet nie wędruje przez drabinę w góry np na Biskupią Kopę tylko samą drabinę uznaje za punkt docelowy (z różnych przyczyn, chociażby ograniczeń wiekowych czy fizycznych).

Tak! Sama drabina jest atrakcją! Ten kilkusekundowy odcinek!


Dlaczego tak jest? Już same słowa „perć” albo „drabina w górach” brzmią zachęcająco i ekstremalnie. Kojarzy się od razu z górami wysokimi takimi jak Alpy czy Tatry, gdzie drabiny, klamry są na porządku dziennym, jest ich sporo. Tutaj – w Sudetach – już nie. Co prawa mamy w tym szerokim na ponad 300 km paśmie drogi typu via ferrata ale tylko po czeskiej i niemieckiej stronie tego pasma. Pisałem o nich w przeszłości wielokrotnie:
Via ferraty na Wodnej Bramie nad izerą. Co za miejsce! [PRZEDGÓRZE KARKONOSKIE]
Ferraty na Spitzbergu – Apollofalter i Reisenboulder. Świetny punkt widokowy [POGÓRZE ŁUŻYCKIE]
Via ferrata Nonnensteig w Górach Łużyckich! Zdrowa porcja emocji i piękno natury wkoło [GÓRY ŁUŻYCKIE]
Via Ferrata Alpiner Graat w Górach Łużyckich

Mamy też liczne szlaki z drabinami, łańcuchami czy nawet klamrami, ale … tylko po czeskiej stronie gór np. w Wysokim Jesioniku czy w czeskich partiach Gór izerskich i Gór Stołowych. W polskich Górach Stołowych też kilka łańcuchów na szlaku spotkamy ….

This slideshow requires JavaScript.

 

Po polskiej stronie nie ma ani jednej via ferraty! Gorzej! Po polskiej stronie nie ma żadnych innych drabin i znam tylko jedno miejsce gdzie są zamontowane metalowe klamry (Pisałem o nim w przeszłości: Skalne Bastiony Lubrzy w Górach Kaczawskich). Łańcuchy są ogromną rzadkością (możemy je spotkać np. przy Skałach Puchacza czy na Szczelińcu Wielkim w Górach Stołowych). W ostatnich latach wymagania społeczeństwa urosły, turyści również chcą coraz to więcej i więcej! Tymczasem polska część Sudetów nie oferuje żadnych extremalnych (choćby w niewielkim stopniu) szlaków! Coraz częściej jest to zauważane przez ludzi, którzy regularnie wybierają się w góry i potrzebują większych wyzwań. Samemu wielokrotnie dostawałem pytania o najbardziej ekstremalne szlaki w polskich Sudetów i nie bardzo wiedziałem co odpowiedzieć, najczęściej odsyłałem do czeskich partii.

Ten kompleks braku w tym obszarze sztucznych trudnych szlaków, na których są sztuczne ułatwienia, przejawia się m. in. w ten sposób  – dużym zainteresowaniem 11-metrową drabiną w środku lasu. Nie ma najmniejszego sensu porównywania szlaków, które w Polsce mają w swojej nazwie „perć”. Jak porównać 11 metrów drabiny do wielogodzinnego szlaku górskiego poprowadzonego granią z licznymi łańcuchami, klamrami i drabinami w terenie mocno eksponowanym. Oczywiście wcale nie umniejszam tu Sudetom, bo to niezwykle atrakcyjne pasmo górskie ale jednak słowo perć tu do niczego nie pasuje. Zresztą mamy tu tego zdecydowanie więcej jak np. określanie Ostrzycy w Górach Kaczawskich „Śląską Fudzijamą”. To zupełnie inna skala! Nie ma sensu porównywać tych miejsc, oczywiście z całym szacunkiem dla Ostrzycy, którą uwielbiam i szanuję i nie raz jeszcze na niej zawitam!

Nie jestem zwolennikiem ingerowania w Naturę, bo lubię naturalne piękno, niezmienione ręką człowieka zarówno krajobrazy jak i inne elementy środowiska naturalnego. Przez to często jestem przeciwnikiem budowy kolejnych wież widokowych, szczególnie w miejscach cennych przyrodniczo lub takich gdzie widoki już są, za darmo, z naturalnych punktów jak np wychodnie skalne. Tymczasem udowa wież zaburza naturalny krajobraz i nawet czasami psuje widoki z tych naturalnych punktów widokowych (np. na Wysokim Kamieniu w Górach izerskich).

A lubimy urozmaicenia, wyzwania, miejsca gdzie podnosi się poziom adrenaliny! 🙂

Ale mamy możliwości po temu by mogły powstać po naszej stronie pasma tego typu szlaki. Mamy wielkie wychodnie skalne w Górach Stołowych (oczywiście poza parkiem narodowym) czy w Rudawach Janowickich a ponad to wiele dawnych kamieniołomów gdzie ściany skalne osiągają po kilkadziesiąt metrów wysokości! W tym ostatnim przypadku ingerencja w środowisko naturalne byłaby znikoma, bo to przecież już przekształcony przez człowieka krajobraz. Może doczekamy się takiej inicjatywy w przyszłości, póki co nic się nie słyszy o tym by takie rzeczy były choćby w planach.

Czy jest to realne? Gdzie? Kiedy?

Póki co cieszymy się z drabiny. I nie atakuję tu nikogo, nie mam niczego złego na myśli tylko fakt, że brakuje nam czegoś więcej! Apetyt rośnie w miarę jedzenia, w górach pojawia się każdego roku ogromny procent społeczeństwa i coraz to większa część z nich szuka nowych wyzwań. Może zamiast budować wieże widokowe na co drugiej górze, pomyślmy o zaadaptowaniu kilku dawnych punktów widokowych zlokalizowanych na naturalnych wychodniach skalnych na takie cele. Kilka klamer, kilka łańcuchów, stalowe drabiny, … mamy XXI wiek i podobno chcemy kolonizować Marsa.

A jest wiele zapomnianych miejsc, na uboczu, z ogromnym potencjałem, o których prawie nikt nie pamięta a można by im nadać nowe znaczenie i przekonać do nich turystów. W ten sposób można by chociaż w minimalny sposób sprawiedliwiej rozłożyć ruch turystyczny w polskiej części Sudetów.

This slideshow requires JavaScript.

PIEKLISKO I POGÓRNICZA OKOLICA

Idąc kilka minut w górę niebieskiego szlaku dotrzemy do kolejnego miejsca o podobnej charakterystyce.


Nazywane jest Piekliskiem ze względu na legendy mówiące o demonach i czartach mieszkających na dnie wyrobiska. Tylko … legenda pochodzi z XIX wieku, więc została wymyślona przez lokalnych działaczy całkiem niedawno. Podobnych legend mamy w Sudetach całe setki i całe setki z nich są całkowicie zmyślone i wyssane z palca. W dobie romantyzmu bardzo często chciano podkreślić wartość danego obszaru/miejsca i właśnie w tych celach wymyślano takie historie.  Co innego podania o starszym rodowodzie, z nich można próbować wyczytać „coś więcej” o historii regionu czy danego miejsca ale te stosunkowo młode legendy stanowią raczej bezwartościowe źródło informacji. Nie tylko zresztą legendy o czartach i diabłach ale również te o skarbach poukrywanych pod ziemią czy w szczelinach a także o podziemnych korytarzach łączących jedne zamki z drugimi (często oddalonymi o wiele kilometrów) albo rożne inne obiekty połączone z odległymi miejscami tajemniczymi tunelami, których nikt nigdy nie odnalazł. Z tego okresu pochodzi np również legenda o Liczyrzepie, którzy liczył rzepy na Śnieżce i mu uciekła księżniczka, a wszystko po to by wyjaśnić błędne tłumaczenie, które okazało się nie mówić nic o przeszłości. i tak właśnie dziś, wiele legend nie mówi nic kompletnie o kompletnie niczym bo jest kompletnie zmyślona a rolą legendy chyba było co innego – zakonserwowanie ziarna prawdy. Ale skupmy się na rzeczywistości.

Wychodnia z łupków jest tutaj rozdzielona korytarzem powstałym sztucznie w wyniku działalności górniczej.

This slideshow requires JavaScript.


W okolicy Gwarkowej Perci można natomiast odnaleźć sztolnię, głęboką na kilkanaście metrów.

Zbocza doliny Bystrego Potoku były w przeszłości również miejscem poszukiwania złota! Stąd zbocze znajdujące się na południowy-zachód od Gwarkowej Perci nazywane jest Płóczkowym Stokiem.


Oznaczyłem ja na wyżej zamieszczonych mapach lidarowych, gdzie można zauważyć szereg anomalii terenowych w postaci zagłębień – to właśnie pozostałość po pracach górniczych!

Podobno! Na terenie kamieniołomu, po roku 1945, prowadzone były prace poszukiwawcze rudy uranowej.

About Author

Świat naokoło jest niewyobrażalnie ciekawy, a ciekawość nie ma końca! Dlatego wychodzę z domu codziennie, bo każdy jeden dzień można zamienić na wiele odkryć. Kolekcjonuję doznania, kolory, smaki, przygody i emocje. Od 2016 roku dzielę się tymi kolekcjami będąc przewodnikiem terenowym po Sudetach ...

Leave A Reply

WYSZEDŁ Z DOMU - WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE ®