Miedzianka potrafi spędzać sen z powiek i pobudzać wyobraźnię w sposób całkowicie wyjątkowy. Nie tylko tym, którzy jeszcze kilkadziesiąt lat temu tam mieszkali, nie tylko tym, którzy wciąż tam mieszkają, ale również tym, którzy bacznie słuchali opowieści o niej bądź zaczytywali się w jej pięknej i zarazem pełnej trwogi historii. Dziś mamy dla Was jeden z jej fragmentów.
Kim był Ueberschaer? Ci, którzy czytali bądź słuchali audiobook Miedzianka: Historia Znikania wiedzą. Jego wątek poruszał w swoim reportażu autor w/w dzieła Filip Springer, ale i tak nie wiemy o nim zbyt wiele …
Hugo Ueberschaer był emerytowanym niemieckim (pruskim) porucznikiem policji, który postanowił w swoim rodzimym „zielonym Kupferbergu” zakończyć żywot jeszcze przed zakończeniem II wojny światowej. Gdy w 1945 roku wszyscy Niemcy uciekali gdzie pieprz rośnie przed nadejściem Rosjan on jako, że miał już swoje lata (dokładnie to miał ich 75.) postanowił odebrać sobie życie właśnie w tym miejscu. Nie widział dla siebie innej drogi, ani ucieczki, ani wyprowadzki – był już na to za stary – tak twierdził. Mieszkał w domu pod numerem 25., w domu, który podobno zawalił się jako pierwszy gdy pogórnicze szkody zaczęły dobijać Miedziankę. Ale jego myśliwski domek stał na wzgórzu tuż obok starej drogi prowadzącej do Mniszkowa. I to właśnie tu przed śmiercią przygotował sobie nieopodal niego miejsce na ostatni spoczynek. Samemu wykuł i ulokował na wkopanym w ziemię fundamencie płytę z inskrypcją „Psalm 70”. Na żelbetowej płycie wykuł swoje imię i nazwisko a także datę urodzenia, herb i krzyż. Miejsce na datę śmierci pozostawił i … puste pozostało do dnia dzisiejszego. Z miejsca w, którym stoi grób niegdyś roztaczał się piękny widok na Rudawy janowickie, obecnie ze względu na wysokie drzewa nie widać zbyt wiele
Wśród skromnych faktów jakie udało mi się odkryć o starym Hugo jest jeden godzien uwagi. Był wysokim rangą wojskowym – podpułkownikiem. Być może służył w armii niemieckiej podczas I wojny światowej, ale jest to jedynie domysłem.
A dzisiaj?
Grobowiec przetrwał (galeria poniżej) może dzięki temu, że znajduje się w środku lasu, w trudnym terenie, z dala od zabudowań i wandalizmu. Nie łatwo do niego trafić, a żeby już to zrobić trzeba przeskakiwać co rusz przez kolczaste druty ogrodzeń dla krów. Dzięki temu wszystkiemu płyta nagrobna jest nienaruszona. Fundament ma się trochę gorzej ze względu na zdarzenia o których opowiedzą niżej przytoczone fragmenty, sławetnej już i chyba kultowej nawet, „Miedzianki” Springera.
Ze względu na dbałość o zachowanie grobowca nie zdradzę jego dokładnej lokalizacji Dodam tylko, że od tego co zostało po Miedziance do dziś czyli od kościoła, browaru i dworu to jest jeszcze daleko.
Dom starego policjanta znajdował się około 50 metrów wyżej, po drugiej stronie nieczynnego od dziesiątek a może i nawet setek lat szybu. Nie zostało po nim nawet ruin, a jedynie betonowa płyta na której stał i trochę cegieł, które stanowią najprawdopodobniej pozostałości po kominku. Widać, że w niektórych miejscach ktoś próbował do czegoś się dokopać. Czy dokopał? Tylko kamienie, które wszędzie walają się p lesie mogą znać na te pytanie odpowiedź.
W książce można odnaleźć kilka fragmentów opisujących niezbyt szczęśliwe perypetia Ueberschaera a raczej tego co po nim pozostało. W jednym z nich autor pisze o wydarzeniach mających miejsce w kilka lat po zakończeniu II wojny światowej, w 1949 roku. Historia mówi o gromadce dzieci które zamiast do szkoły wybierają się do lasu, sprawdzić co kryje się …
(…) W końcu wszyscy są na szczycie. W oddali widzą drewniany domek z wyłamanymi drzwiami i potłuczonymi oknami. Nawet tam nie zaglądają, wiedzą, że nic wartościowego już tam nie znajdą. Ktoś mówi, że trzeba poszukać skarbu, ktoś inny, że jeśli skarb – to na pewno w grobie.(…) Grób jest masywny, wkopany w kamieniste zbocze. Na lekko omszałej płycie widzą jakieś napisy. Jednak wyobraźnię wszystkich pobudza niewielka szybka umieszczona w jednej ze ścianek krypty. Jest z tej strony, z której roztacza się najpiękniejszy widok na góry. Postanawiają zbić szybkę i tędy dostać się do środka. W ciągu kilku godzin chłopcom udaje się wygrzebać w ścianie krypty niewielką jamę oraz poluzować kilka cegieł wokół otworu. Ciągle jednak jest on zbyt mały, by ktokolwiek mógł wślizgnąć się do środka. Z wnętrza grobu wieje truchłem, chłopcy nie przejmują się jednak i pracują wytrwale. Im bliżej są osiągnięcia swojego celu, tym dalej od grobu stoją zbite w gromadkę dziewczynki. Wszyscy wiedzą, że robią coś złego, nikt nie ma jednak odwagi tego przerwać. W końcu wybierają najdrobniejszego, chwytają go za nogi i wpychają do dziury. Cały się nie zmieści, zdoła jednak chwycić trumnę. Jeśli w grobie jest skarb, to na pewno w jej wnętrzu. Malec chwyta trumnę, podciąga do siebie. Ci na zewnątrz ciągną go za nogi, udaje mu się nieco unieść wieko, które odpada z hukiem. Zdąży zobaczyć tylko częściowo rozłożone zwłoki, gdy koledzy wyciągną go na zewnątrz i wszyscy z wrzaskiem uciekną w stronę Mniszkowa. Ten najmniejszy, który był w środku, będzie później opowiadał, że trup w grobie nie miał nóg (…)
W innym z kolei o wydarzeniach mających miejsce w ćwierć wieku później:
(..) Jest rok 1969 albo 1970, po domku na wzgórzu nie pozostał już żaden ślad, na miejscu nie straszą jednak zgliszcza, musiał więc zostać rozebrany przez okolicznych gospodarzy. Zdzisiek nie ma więc pojęcia o malowanych szafach, zdobionych okiennicach i stosach książek zalegających kiedyś na strychu (…) Krypta nie daje im spokoju. Rozgrzebują jedną ze ścian, pracują kilofem, chcą wejść do środka. W końcu im się udaje. Kilka chwil później paradują we trójkę po miasteczku. Jeden ma na głowie pruski hełm z wielkim czubem, drugi blaszany napierśnik z niemieckimi napisami. Zdzisiek idzie pierwszy i wymachuje najprawdziwszą szablą. Ludzie wychodzą przed domy, jest mnóstwo śmiechu, niektórzy nawet im salutują. Potem na miejscu pojawia się milicja i zabawa się kończy (…)
Na próżno więc myśleć, że cokolwiek wartościowego ostało się w grobowcu, a jednak w końcówce lat 90-tych pojawiają się tu jeszcze nieznani poszukiwacze skarbów (hieny cmentarne?), którzy próbują dostać się do grobowca za pomocą materiałów wybuchowych. Miejscowy historyk z pobliskich Janowic Wielkich ma jednak pewność, że z grobowca Ueberschaer’a nic im nie udało się ukraść i już nic nigdy nie nikomu nie uda się stamtąd ukraść bo tam nic już po prostu nie ma! Poniżej zdjęcia wykonane po włożeniu aparatu w wyrwę w fundamencie grobowca. Widać drewnianą połamaną trumnę, trochę poludzkich śmieci, …
Okolica grobowca i resztek domku myśliwskiego jest bardzo niebezpieczna! Jeśli przyjdzie Wam się tu zapuszczać uważajcie. Wiele tu szybów, hałd i zapadlisk po starych kopalniach. Przez moment nieuwagi, można stracić życie lub się solidnie połamać. Jesienią liście dodatkowo maskują teren i dodają poślizgu w pochyłym terenie. Uważajcie, również na beznogiego ….